sobota, 28 lutego 2015

Być twórcą kiedyś a dziś to raczej nie to samo

było, ale dziś jest jeszcze o wiele większa autocenzura z tego co wspominali. Z resztą sam doświadczyłem jej skutków w przypadku próby zorganizowania swoich wcześniejszych wystaw w Opolu. Dziś w sumie nie trzeba kończyć koniecznie akademii
sztuk pięknych i mieć jakieś specjalne papiery. Wystarczy zaistnieć w
 odpowiednim środowisku po przez odpowiednie znajomości,  mieć odpowiedni
pijar w mediach. Z drugiej strony jest ogromna konkurencja. Wyścig o
popularność przyczynia się do powstawania incydentów i kontrowersji na granicy
dobrego smaku. Sztuki plastyczne zaczynają mieć coś z medialnego show.
Jeżeli krytycy z branży odpowiednio wypromują autora w dobie gdy definicja
dzieła sztuki przeżywa poważny kryzys można jako sztukę sprzedać niemal
wszystko.
Twórca jak firma
Na dobrą sprawę dziś trzeba być jak małe przedsiębiorstwo. Nie tylko wystarczy wytwarzać dobra kulturalne w postaci swoich prac, ale trzeba umieć je zaprezentować. Trzeba umieć dotrzeć do odbiorcy jak akwizytor do klienta.
Gdy zaczynałem swoją przygodę artystyczną, jeszcze w czasach liceum plastycznego nie przypuszczałem, że na tworzenie będę zmuszony spojrzeć w pewnym momencie jak na działalność niemalże przedsiębiorstwa. Wkraczając na swą ścieżkę twórczą, podchodziłem do aktu kreacji jak na coś poza sferą rzeczywistości twardych reguł rynkowych. Kiedyś jeszcze w starym ustroju artysta plastyk miał o wiele większy prestiż niż obecnie. Nie musiał być uwikłany w sprawy czysto egzystencjalne. Nie był zmuszony walczyć o przeżycie z miesiąca na miesiąc. Państwo roztaczało nad nim jednak opiekę, o jakiej dziś trudno pomyśleć. Wiem o tym z opowieści kolegów po fachu ze starszego pokolenia. Może było coś takiego dawniej jak cenzura. Wszystkiego malować nie można

środa, 4 lutego 2015

Praca na ten miesiąc 02.2015 r.

Utonąć w gąszczu przepisów
Technika: akryl na płycie
Obraz: format 82x55 cm
Autor: Cezary Marek 2006
Nasz kraj chyba ewidentnie przoduje jeśli chodzi o komplikowanie sobie życia mnóstwem różnego rodzaju przepisami. Spotykamy je na każdym niemalże kroku czego się nie dotkniemy. Urzędy oczywiście pod tym względem chyba są na pierwszym miejscu. I można się temu ewentualnie nie dziwić ze względu na specyfikę miejsca, ale nawet jak wejdziemy gdzieś w publicznym miejscu do toalety to mamy często też do czynienia z regulaminem jej używania.
Zastanawiam się nie raz jak powinno wyglądać przyjazne państwo obywatelowi tak mocno propagowane w hasłach wyborczych przed każdymi wyborami do władz. Czy nadmierny fiskalizm jest tego wyrazem? Wydaje mi się, że jednak zdecydowanie nie. Przepisy, które powodują, że jako petent w różnych instytucjach czujemy się niepewnie jakbyśmy brodzili w mętnej wodzie pozbawiają nas przeświadczenia że służą akurat nam, a nie rozbudowanej w naszym państwie administracji. Ciągle nam się roztacza wizję najlepszego miejsca na ziemi jakim jest Polska, ale gdy zderzymy ją z rzeczywistością naszej codziennej egzystencji widać bardzo dużą sprzeczność.
Dlaczego proste sprawy
nie są proste
Proste sprawy nadmierną ilością paragrafów ustaw, regulaminów itp. można tak skomplikować, że całość urasta do absurdu. My zwykli zjadacze chleba potem się męczymy, a media mają używanie na całego. Co gorsza na nas przerzuca się skutki i nieraz odpowiedzialność za błędne działania urzędników wynikające z niejasności przepisów i niedbalstwa. Zagmatwana litera prawa powoduje w wielu przypadkach, że obywatel nie wie jakie ma prawne możliwości i co może wyegzekwować. Nie zawsze też może zatrudnić prawników aby mogli mu pomóc ze względu na koszty. Wydolność aparatu sprawiedliwości jeśli chodzi o sprawność i szybkość działania jest u nas słaba. Jeżeli nawet uda się wygrać sprawę  mając to szczęście, że zna się dobrze prawo albo ma się dobrego prawnika to wyegzekwowanie należności i pociągnięcie do odpowiedzialności
pracownika państwowej instytucji graniczy z cudem. Co gorsza jeśli dochodzi do wypłaty odszkodowań, to przecież płacone one są z kieszeni podatników czyli naszej.
Nadgorliwość gorsza
od faszyzmu
Na domiar złego nie raz jest tak, że obywatel potrafi być niesłusznie oskarżony o jakieś przestępstwo i zanim dowiedzie swoją niewinność jest zamykany jak się potem okazuje niesłusznie w więzieniu. Wtedy zwykle nikt nie poczuwa się z organów odpowiadających za ten stan rzeczy do żadnej odpowiedzialności. Również absurdalną jest nadgorliwość egzekwowania prawa w przypadkach takich, w których jest ona nieproporcjonalnie większa niż wymaga tego sytuacja. Np. wysyłanie grupy antyterrorystycznej do sprzeciwiającemu się islamizacji kraju obywateli za nalepianie na murach nalepek z napisem Stop Islamowi. Tym czasem drążące nasz rząd i państwo afery korupcyjne często jeśli znajdą swój finał w sądzie ciągną się latami, aż do przedawnienia, a winnych jest ciężko ukarać jeśli w ogóle. W przyjaznym państwie swojemu narodowi, jak na mój gust prawo powinno być maksymalnie proste i zrozumiałe na ile to możliwe dla wszystkich. Fiskalizm powinien pojawiać się tylko tam gdzie jest naprawdę niezbędny. I aż dziw, że muszę stwierdzić takie oczywistości jak to, że prawo powinno służyć uczciwości i sprawiedliwości, a nie być polem do nadużyć dla kogokolwiek.
Praca z poprzedniego miesiąca

Popularne posty