Wiersze Cezarego Marka

Wiersze stanowią swego rodzaju dopełnienie mej twórczości
podobnie jak piosenki mego autorstwa w moim wykonaniu.
Są swego rodzaju medium, które pozwala wyrazić te jakości
i wartości estetyczne, które trudniej jest mi zdecydowanie
wyrazić w malarstwie, czy chociażby w rysunku.


Różano palczana pani


Róż, puder, pomadka.
Różano palczana pani dotyka
Brudem myśli chodnika.
Obłok pod niebiosa
chwali nieboskłon
aż do nieprzyzwoitości.
Różano palczana pani
Nie sprzeda tajemnicy
łowcom taniej prawdy.
Molestowani chłopcy swoimi
Myślami z głębin niedopieszczonego
Perwersyjnego pragnienia
Tyle razy obiecali sobie
Nie wagarować myślami
w zakazane rejony wyobraźni.
Ich nieobecność była tak sprośna
podczas lekcji nieskazitelnej
moralności.
Tyle razy obiecali sobie
Nie uciekać wyobraźnią
w meandry nieokiełznanej
pornograficznej lubieżności.
Lament nad boskością
sięgającą bruku.
Płaczka nauczycielka
wytarła w rękaw
Nieokiełznane łzy
pedagogicznego szczęścia
misji dobrego wychowania.


Autor: Cezary Marek 2005 Opole


Wielkie obiecanie


Zabijam wieczór
Wieczór zabija mnie
ślizgam się wzrokiem
po telewizyjnej szybie.
Za szkłem ekranu
telewizora wiruje
świat feerią kolorów świateł reklam.

Nie chcę pustką wieczoru
obdarzyć reszty nocy.
Magia udanych zakupów
emanuje z kolorowego
ekranu telewizora
Nie sposób przecenić przecenę ceny
A jaka jest cena istnienia?

Autor: Cezary Marek 2004 Opole


Poza zasięgiem

 

Tak, tak wiem jesteś nie do zdobycia
twoje doskonałe ciało mówi frajerom nie
tak,  tak wiem jesteś poza zasięgiem zwykłych oczekiwań
twoje stopy dotykają chodnika po którym też stąpam
ale nie zaprowadzi on nas wprost do siebie
nie wpadniemy na siebie mimo chodem,
w pośpiechu nie wymienimy przelotnych spojrzeń.
Twoje dłonie dotykają klamek drzwi, które też dotykam
ale po drugiej ich stronie nie będziesz czekać na mnie
Choć  mnie nie widzisz i może nigdy nie zobaczysz
Ja jestem mimo to paradoksalnie blisko ciebie…

Tak, tak wiem mam prawo do powietrza,
którym Ty też oddychasz
ale czy mam prawo do ciebie?
Twoje kołyszące biodra, tak bardzo nęcą,
zapraszają do środka, ale nie mnie.
Obojętnością zrównasz mnie z powietrzem
gdy nie zrozumiesz co moje oczy mówią do ciebie.

Autor: Cezary Marek 2002 Opole


W kawiarni

 

Spadam myślami na dno nieuniknionego
powstrzymuję oddech, wierząc że jutro nigdy nie nastąpi
jutro  takie same jak  wczoraj i przedwczoraj.
 Biegacze myśli znów pobili rekord umysłowego rozkojarzenia
Kawa we dwoje zakończyła się kawą w oparach samotności.
Papierosiarze wkradli się dymem podstępnie
w maleńką przestrzeń prywatności okupioną rachunkiem
przyniesionym przez kelnera.

Autor: Cezary Marek 2009 Opole


Spotkałem ciebie

 

Spotkałem ciebie
tak po prostu, w kawiarni.
Widziałem cię na końcu stolika
Wędrowałem wzrokiem
po blacie aż do krawędzi
Krawędzi, której nie chciałem
przekroczyć spojrzeniem.
Ta twoja sfera prywatności,
a niech to, tak nadmuchana
tak przegadana, tak sfatygowana
 jak okładka książki  staromodnego
SAVIOR VIVRE

Co by się stało, gdybym
tak po prostu ci powiedział
że ładnie wyglądasz
że miło, że nasze słowa się
splatają w zdania,
a zdania w dialog  jak ramiona
romantycznych kochanków
ze starej czarno-białej
fotografii?

Autor: Cezary Marek 2010 opole


Dotyk

 

Tak, właśnie, dotykaj mnie
Pragnę twojego perwersyjnego
spojrzenia, molestuj spojrzeniem
wkradającym się w najbardziej
intymne zakamarki cielesności.
Chciałbym cię poczuć od wewnątrz.
Na zewnątrz tak chłodno i pusto.
Daremnie spodziewać się
czegokolwiek, kogokolwiek.
Pustka przeżywanej przestrzeni
tak bardzo przeraża swym bezmiarem.
Zamalowane szminką pragnienie warg
namiętnego pocałunku.
Pastelowa szarość dnia wypada tak blado
wobec żywej czerwieni twej szminki.

Autor: Cezary Marek 2002 Opole


Mózg to nie śmietnik 

 

Po pierwsze kochaj bliźniego jak siebie samego.
Po drugie pamiętaj o reszcie przykazań.
Po trzecie nie zapomnij pamiętać o tym
co się już zapomniało. Buntujesz się.
Mózg to nie śmietnik.

Szum informacji zamienia się w bełkot myśli.
Dawkowana prawda zamienia się w kłamstwo
przeciw sobie. Uporządkowane pozornie życie
zamienia się w śmietnik bezużytecznych wartości.
Maluję obrazami wyobrażeń pejzaże własnych
oczekiwań. Dziś oczekuję na jutro
bo wczoraj już minęło.
Teraz trwa w nieskończoność.
Nieskończoność bywa taka okrutna,
zwłaszcza gdy nie można jej zakończyć.
Wierzysz, że z pomocą przyjdzie jutro,
ale jutro było już wczoraj.

Autor: Cezary Marek 2008 Opole


Reklama Telefonu  komórkowego w tv

 

po prostu cipkość fiutka
pisioroman majtkowy
fiutko dziurko lubość
majtko fiutko Man doładuje ci komórkę

dziurko luby fiutek zraszacz
pisiorkopogromca tyłkokału
chujowdupodymomen doładuje ci impulsy w sieci
spermodupomen i łączysz się taniej

Autor:  C. Marek 2010 Opole


Magia dotknięć

 

Nie oddam ci pocałunku
choć mówisz, że się boję.
Nie okradaj mnie z nagiej prawdy.
Ubrana prawda w gorset towarzyskich
konwenansów już nie jest prawdą.
Ubrane słowa w gorset towarzyskich
konwenansów, zdławią rzeczywiste
pragnienia.
Nie oddam ci tej magii dotknięć.
Zostaną już tylko w mojej wyobraźni.
Tyle razy w pamięci odtwarzane
jak obrazy z pornograficznego
filmu z nocnego seansu
w starym, pustym kinie.

Autor: Cezary Marek 2005 Opole


Czuły pocałunek

 

Czuły pocałunek, ciepły dotyk dłoni.
Skrawki szczęścia na koniuszkach palców
chwytane namiętnie z każdym oddechem.
Dotyk spojrzenia, zmysłowość ukryta
w zakamarkach ciała.
W kącikach ust czai się uśmiech radości poznania,
kosztować siebie w momentach przelotnego istnienia,
nie zabijać obawą tego co się wydarzy.
Czy warto zabierać niebo chmurom?

Autor: Cezary Marek 2000 Opole


Skrzydlatość  rozprzestrzeniona

 

Skrzydlate ptaki są wśród nas
odlatują gdy ziemia zmierzy się z powietrzem
Skrzydlate ptaki z braćmi wiatru
zaklinają deszcz, uwikłane w horyzont
z którym nigdy się nie zmierzą.
Wiesz, że z nimi nie odlecisz uwięziony
za taflą szkła swego okna
po drugiej stronie betonem
skalanej rzeczywistości.
Odprowadzasz ich sylwetki wzrokiem
zanim znikną za linią horyzontu.

Betonowe twierdze ludzkiego
zamieszkania niestrudzenie
dźwigają szkielety żelbetu
blokowej egzystencji.
Nie wiadomo odkąd uwięzione
w nich myśli spoczywają
w szarości tynków spękanych fasad.
Próbują się wydostać na zewnątrz
w momencie gdy już wiesz,
że polegną pod gruzem niemożności.

Autor: Cezary Marek 2010 Opole


Usta słowem skalane

 

Takie rozgadane,
Potokiem słów zalewają przestrzeń.
Nabrzmiałe czerwienią gniewu
wypluwają z siebie nutkę irytacji
buńczuczne. 
Trucizna toksycznych uczuć,
przenika eter niewypowiedzianego
zranienia.
Obwiniać dzień za noc
Obwiniać deszcz za łzy.
Mieć pretensje do kłamstwa,
że nie stało się prawdą.

Słowem zaklęta rzeczywistość.
Odczarowana niespełnieniem  pragnień.

Podróbka szczęścia wyborczych haseł
tak skwapliwie wypełnić chce sens życia.
Pokusa monopolu na prawdę partyjnych
piewców zasmakowała w medialnej przestrzeni.
Ukrzyżowana prawda o Chrystusie wyrywana
sobie nawzajem w imię politycznych wartości.
Mierność, mirra i kadzidło.
Jak trudno spojrzeć w Oczy Buddy
pełne współczucia i mądrości.

Autor: Cezary Marek 2005 Opole


Zaliczyć niebo

 

Zaliczyć sex, zaliczyć niebo, zaliczyć ciebie.
Zaliczka na poczet zaliczeń. Nie chcę już liczyć na nic.
Meteorolodzy pogody ducha, nie przewidzieli burzy uczuć.
Oblany egzamin dojrzałości płciowej zamanifestował się
feerią pryszczy na przetłuszczonej twarzy.
Już więcej nic nie wycisnę z zwietrzałej emocji.
Wysyp niezaspokojonych pragnień wypełnił
egzystencjonalną pustkę.
Wyciskanie soków życia z owocu żywota swego
zagłuszyło dekadencki lament nad deficytem uczuć.

W pocałunkach z wyobraźni przemycony egoizm
długo pozostawia smak rozkoszy z odrobiną  lubieżności.
Sfatygowane kolorowe gazety dotykiem  wielu spoconych dłoni
nie pamiętają już swej dziewiczej atrakcyjnej świeżości.
Tyle obiecania z papierowej ekstazy krótkotrwałego szczęścia
skończyło się gdzieś pod opuszkami palców  przez o jeden ruch za dużo.
Potem wydawało się jakby już nic nie miało zakłócić ciszy
niemego istnienia, nawet szelest myśli rozdygotanych refleksji.
Choć niczego nie chciało się zawrzeć w niczym,
nic zawierało wszystko.

Autor: Cezary Marek 2010 Opole


Przed lustrem

 

Pod powiekami zamykam przestrzeń,
spojrzeniem zniewalam bezkres nieba.
Rozgrzeszam siebie czułym spojrzeniem
dobrotliwej wyrozumiałości.
Odbicie lustra obnaża  wyobrażenia
o ideale z świerszczyka.
Uśmiech niemej rzeczywistości rozbraja
mnie wymownym dźwiękiem ciszy.
Gdzie aplauz samouwielbienia zaczerpnięty
z instruktażowych książek sukcesu?
Maleńkie okruchy drobnych
radosnych uniesień rozsypują się
na wietrze zwątpień.
Moja czasoprzestrzeń zamyka się
między jedną a drugą kawą.

Szukałem w biblii pocieszenia,
ale odnalazłem przereklamowane
łzy Chrystusa.
Właśnie ktoś je wystawił w sklepie
internetowym na sprzedaż.
Fiolka po bardzo atrakcyjnej cenie.
Buddyjskie male już dawno zeszły.
Drugie wydanie Hare Kryszna
jest już dostępne.

Cezary Marek 2012 Opole


Chciałem być

 

Chciałem być pogromcą twoich łez
ale tylko otarłem się o uśmiech.
Wirtuozi pokrętnych słów
czarują uśmiechem zgorzkniałe
spojrzenia łowców sensacji.
Bluźniercze milczenie
wyrywa dźwięki ciszy.
Wytrzymałość próbuje
pokonać swoje granice.
Pełni powierzchownych uczuć
wydostajemy się ponad poziom
głębokich emocji.
Przeszywające krople deszczu
zgwałciły suchość bezpłciowego dnia.
Samicza samczość nie raz się skalała
karmiczną spermicznością
swej niedojrzałości.

Zmielone miałkością słów
ponadczasowe wartości.
Matka dziewica powiła in vitro
dziecię swojego jestestwa.

Autor: Cezary Marek 2010 Opole


Porcelanowe usta

 

Rozchełstana zakonnica
zachłysnęła się męskością boskości
obgryzionym paznokciem zakąszając
obskurną rzeczywistość.
Ledwo dojrzali chłopcy
w kosmicznych skafanderkach
obłością swych tyłeczków
chcą dorównać okrągłości księżyca.

Słowo milczenia zastąpione
słowem honoru, że nic
nie zostało powiedziane.
Uliczni politykierzy
z cukrowej waty lepią nam
nową słodką rzeczywistość.
Już chyba nie ukryję
w sobie gniewu namiastką
obojętności.
I kto zostanie moim ogryzkiem
ogryzionym do granic
zęboustnego ślinotoku?
A mówili mi, że poemat nieba
objawił się magią
zachodzącego słońca.


Krucholica dziewica
okrasiła uśmiechem
porcelanowe usta.

Autor: Cezary Marek 2010 Opole


To nie ja

 

To nie ja zgwałciłem noc świtem
choć wylałem myśl na pustą
kartkę niepamięci.
Męczennik niepowetowanych strat
upupciał swoją dupciowatość.
Degrengolada akcjonariuszy
ludzkich serc wypełniła
telewizyjne ramówki.

Papieskie kremówki nie chciały
być lekiem na głodne dusze
cierpiące na materialną
niestrawność.

Religijni zadufańcy nadymali się
wobec ateistycznej akcji serca,
wobec ateistycznej godności
reakcyjnego pachołka,
wobec niedopieszczonego
Bogiem popaprańca.
Patrz jak idą prosić
o akt łaski bez łaski.
Nikt im nie chce uwierzyć,
że wykupili licencję
na własne niebo.

Autor: Cezary Marek 2011 Opole


Gdzieś po drodze

 

Zgubiłem się gdzieś
po drodze donikąd
wierząc, że odnajdę
się gdzieś na mapie
przeznaczenia.
Szukałem gorliwie
świeżych słów
zanim ich minie
termin ważności
wypowiedzi.
Okres do spożycia
przejadł się słowem
z ust pragnących
świeżego oddechu.
Wikt i opierunek
brudnych myśli
nie nadał  im
czystości oraz siły
moralnych wartości
stałego pobytu
na twardym gruncie
tradycyjnych wartości.

Przereklamowana miłość
okazała się podróbką
szczęścia wyprodukowaną
na Tajwanie.
Nadmuchani bicepsowi
chłopcy nęcą nie tylko
blondynki swoimi
mięśniami.
Ich zniewieściałe twarze
o urodzie troglodyty
tak bardzo przeczą
intelektualnej męskości
wyzierającej spod
zapoconych szkieł
okularów książkowego
tubylca bibliotecznej
przestrzeni.
Fanatyk bibliofilskich
mądrości okazał się
życiowym impotentem
swojego istnienia.

Trudno ugasić pragnienie szczęścia
koktajlem z przeintelektualizowanych słów.
Nie mogę uwierzyć w to czyste szaleństwo
picia do dna, którego nie ma.

Autor: Cezary Marek 2011 Opole


Oczy prawdy

 

Jestem daleko od bezszelestnych wołań ciszy,
bombardowany wrzaskiem hałaśliwego telewizora.
Patrząc na grymas blondynki, który objawił się
wyrazem twarzy o nieskazitelnej mądrości
z telewizyjnego wywiadu dziwiłem się jak
mali ludzie wielkich spraw objawili światu
mrówczą pracę leniwej bezczynności.

Minutę później w tv litość bezlitośnie chciała
obdarować łaską daru życia przekorność
w blasku fleszy niedoszłego samobójcy.
Gdzie indziej umęczone strajkującymi ulice
prowadziły  ich donikąd mając szansę zaistnieć
przez chwilę na płaskim ledowym ekranie.
Pozorna wszechmoc telewizyjnego pilota
pozwoliła poczuć się panem sytuacji
w magicznym świecie medialnego demona.

Telewizyjne informacje hipnotycznie wdzierają
się w umysł umęczonego reklamą konsumenta.
Znowu ktoś mówił o moralności i prawdzie,
że trzeba  spojrzeć prawdzie w oczy,
ale na próżno. Ona dawno miała
je już zamknięte gdy ktoś próbował
otworzyć późną nocą drzwi na korytarzu
uśpionego późną porą budynku.
Blokowa rzeczywistość tak odmienna
od świata za szklanej szyby telewizora
wypełniała przestrzeń pogrążonego
w nocnym czuwaniu umysłu.

Autor: Cezary Marek 2011 Opole


Znaki niepamięci

 

Bądź moją landrynką
słodkim cukiereczkiem
Będę cię częstował
śliną w okolicach
podniebienia.
Bądź moim pączusiem
w pudrze pomadkowym
ze znaczonej czasem twarzy.
Będę z niej sczytywał
znaki niepamięci.

Bruzdy czasu wyrysowały
swoją przeszłość
na zmarszczonym czole
zatroskanej teraźniejszości.
Popatrzyłem na twą twarz
posądzony o bezduszność
małostkowego spojrzenia.
Wierzysz, że prawda
prostolinijnego wzroku
zdemaskuje rozbiegane
oczy uciekającej
przed nim hipokryzji.

Chcesz mi dać
odrobinę nostalgii,
lecz tylko mała żałość
wsparta o mur obojętności
osunęła się na dno
nieuniknionego.

Autor: Cezary Marek 2012 Opole



Landrynka w kolorze róż

 

W jej piersiach poszukiwałem
dusząc się obłościami, pocieszenia.
Głaskałem ostrze plastykowego noża
perwersyjnie językiem wydartym
z mordki pluszowego misia.
Kupiony na wyprzedaży w hipermarkecie
mógł już tylko rozbrajać swoim
okaleczonym uśmiechem.
Natomiast z jej podnieconych ust
było czuć pleśnią malinowego soku.
Woń  malinowych ust nie dała
szans zapachowi szminki
o truskawkowej czerwieni.
Czerwony alarm gorącego pocałunku
ostrzegł nas przed pożarem uczuć.
W akcie wzajemnego wylizania się z ran
w pojedynku intensywnych emocji
oddaliśmy się rozkoszy smakowania
różowych landrynek pojednania.

Oda do młodości dla nowych pokoleń
stała się wytartym symbolem
poetyckiego poznania przeszłości.
Patriotyczny taniec nieugiętej
robotnicy seksu na scenicznej róże
jak zwykle nie zaspokoi lubieżnego
podniecenia wartościami narodu
dewizowych chłopców.

Autor: Cezary Marek 2012 Opole


Marsz nieuległości

 

Diagnostyka serc, profilaktyka zdrowej emocji.
Ojcowie narodu chorym duszom swych obywateli
nie odpuszczą pigułek propagandowego szczęścia.
Doktorzy scholastycznej miłości uwodzą studencką
niedojrzałość na pikietach podczas
semestralnych zaliczeń.

To nie zamiast intelektu menstruacyjna podpaska
zalała się feministyczną ideologią aż do krwi.
To siła żarliwej modlitwy kapłana pogromcy
uwielbienia koronkowej bielizny transwestyty
nie pozwoli dziecięcym rączkom ministranta
nie spocząć na łonie matki kościoła.
Tak ciężko bojownikom o prawdę wiary udźwignąć
ciężar równouprawnienia przy pomocy mięśni
metro seksualnego kulturysty.
Kochający inaczej spod znaku tęczy zbezcześcili
religijną świętość nieba wyznaniem swojej
publicznie niewiarygodnej miłości.
Retransmisja mszy z Parady Równości chyba
nigdy nie jest wstanie zagłuszyć fal świętobliwego
radia moherowej krucjaty.

Łysogłowi patrioci logiką słów przemocy budują
wizję ukochanej matki umęczonej Ojczyzny.
Ich czarnobrunatne koszule lśnią epoletami
w blasku chwały, któremu jakoś nie może
dorównać blask zwykłego słońca.
Plamy krwi na bojówkowych mundurach zabitych
na nich motyli szukających wytchnienia
w promieniach słonecznych podczas leniwego
popołudnia przestrzegają przed beztroską
radosnych kolorowych dni.
Rycerze narodowych tradycji może już nie obalą
mitu miłośników tyłkokału w oparach nazistowskiej
miłości, ale zawsze wierzą, że mają szansę swoim
uwodzicielskim spojrzeniem dać świadectwo
dziejowej prawdzie historii.

Autor: Cezary Marek 2013 Opole


Kampania promocji zbawienia


Rozreklamowane Jezusowe łzy szczęścia
obmyją stopy ubrudzonego upadłością
bruku safanduły wędrowca.
Zakroplą jego wyschnięte od zwątpienia
niepozorne oczy rewelacyjnym pięknem
siły odnowionej wiary.
Już wszyscy to wiedzą. Wiedzą o jego
ludzkiej niezdarnej ułomności.
Kampania promocji zbawienia zalała
plotkarską, głodną sensacji przestrzeń
medialnego eteru. Hieny gazetowej prawdy
już dawno zdemaskowały ślady luksusowej
szminki na umartwionych ustach
zbolałego Chrystusa.
Utytłany pielgrzym frazesami biblijnego
fanatyka duchowego sportu nawracania
weźmie udział w przedbiegach igrzysk
do nieba. Choć nie obetrze swojego
spoconego czoła całunem turyńskim
wyleje swe wypociny religijnych
rozważań na portalu elektronicznej
różańcowej myśli.

Zdrowaś Mario łaski pełnaś bez łaski
nieugiętych ojców kościoła.
Święcim imię twoje, jako że, nie święci
garnki lepią, a człek już ulepiony
na boże podobieństwo.
Wykupione miejsce, jako w niebie
tak i na ziemi. Tylko dziś sprzedaż
miejscówek na wieczne zbawienie
po korzystnej cenie istnienia.

Autor: Cezary Marek 2013 Opole


Wiosna

 

Umęczona wiosna użalaniem się nad
niekończącą się zimą, prognozami
pogody pełnymi związanej
z jej nadejściem nadziei.
Umęczona wiosna zwałami śniegu,
nigdy nieprzestającego padać,
na wiecznie spragnione
odśnieżania ulice.
Umęczona nadzieją, ze jutro będzie
cieplejsze niż wczoraj nie zdradza
tajemnicy swojego nadejścia
zaklinaczom meteorologicznych
treści.

Uwięziona w objęciach natrętnej zimy,
nie może złapać świeżego oddechu
o zapachu kwitnącej mięty.
Mięty, którą czują do siebie stworzenia
w wiosennym porywie namiętności
na osiedlowym podwórku.
Mięty tak bardzo wyartykułowanej, ·
prowokacyjnym zachowaniem psa
należącym do sąsiadki w wieku
jesieni życia o wszystkich
wiedzącej wszystko.

Autor: Cezary Marek 2013 Opole


Usankcjonowana miłość

 

Kobietoręki mamoman, babochłop spod znaku
depilowanej klaty otulił dziecko becikowego
nadanego prawem szczęścia. Rozpromieniony
uśmiech dziecka, rozmiękcza serca nawet
z ubojni dusz zatwardziałego parlamentarzysty.
Rączki ojca nauczyciela kaznodziei religijnych
prawd światłem medialnych fleszy objawione
światu tak szybko znikają spod koszuli
ministranta. Kto zrobi wszystko, aby nie
zniknął tak szybko uśmiech
z twarzy dziecka?

Wystające spod męskich
bokserek damskie figi ukryły
wstyd intymnych tajemnic
zakamarków poddanego
debacie publicznej
ludzkiego ciała.
Partnerzy pozamałżeńskiego
zjednoczenia szukają wśród
sejmowych ław na próżno
usankcjonowania
swej seksualnej
tożsamości.

Zwolennicy biustonoszowej koronkowej opcji domagają
się dotyku niewidzialnej ręki społecznej sprawiedliwości.
Proletariusze miast i wsi manifestują głos lubieżnego
czynu pieszczocha antyrządowego powstańca.
Oburzeni pragną zaspokojenia łona matki Ojczyzny
aktem męskości swego męża stanu zaufania.
Stanu wskazującego na spożycie ogromnych ilości
propagandowego szczęścia.

Autor: Cezary Marek 2013 Opole



Herbaciany flirt 

 

Popiołem uczuć zanieczyszczasz naszą miłość.
Zmęczone myśli smagane gradem wątpliwości
szukają w nabrzmiałych piersiach ukojenia.
Wycieram pot utrudzenia ciężarkiem
nieważkości otyłej kobiety.
Dieta na miłość.
Dieta na seks.

Ptaśkoluby smakosz wyćwierkał
poemat rozkoszy ptasiego mleczka.
Już herbaciany flirt ostygł.
Herbatnikiem moczonym
w ostygłym naparze herbaty
próbujemy zastąpić resztki
skonsumowanej miłości.
Nie mogę pić tej wylewności
suchością ust więcej.
Jeszcze jeden dzień zakończy
się bolączką łóżkowych zmagań.
Czekamy na to nasze
wniebowstąpienie
do mitycznego piekła.

Cezary Marek 2013 Opole.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Popularne posty