Praca na ten miesiąc 9.2014

Wybieramy kandydata do naszej kasy
Podłoże: płyta pilśniowa
Technika: akryl/tłusty pastel
Rozmiar: 100x70 cm,
Rok powstania: 2007

Okres wyborczy to już tradycyjnie czas mnóstwa obietnic, gdy politycy przypominają sobie nagle, że są obywatele, którzy mają swoje potrzeby i trzeba im ich zaspokojenie obiecać. Jakie by te obietnice nie były to jedno jest póki co niezmienne stu procentowo pewne: Cokolwiek by nie obiecali i cokolwiek by zrobili, to na pewno będą brali sowite pensje z racji piastowanego urzędu.
Zbliżające się powoli wybory i związane z nimi coraz częściej pojawiające się wystąpienia oraz akcje medialne kandydatów na urząd prezydenta miasta Opola sprowokowały mnie do pewnej refleksji. Zawarłem ją już w dosyć dawno namalowanym obrazie zatytułowanym: Wybieramy kandydata do naszej kasy. Tytuł według mnie jest na tyle dobrze dobrany, że ujmuje całkiem trafnie sedno sprawy. Wygrzebałem to dzieło z najgłębszych zakamarków mojej pracowni gdyż mamy obecnie doskonałą okazję aby sobie o nim przypomnieć. W obliczu wszechobecnej propagandy przedwyborczej myślę, że jest to raczej uzasadnione aby mu się przyjrzeć ponownie. Śledząc to co się wydarzyło od ostatnich i wcześniejszych wyborów doszedłem do dosyć konkretnych wniosków jeśli chodzi o dostrzeżenie pewnych prawidłowości. Taką chyba fundamentalną i stu procentową regułą jest to, że bez względu jak kandydat sprawuje swój urząd to zawsze bierze dobrą kasę za to co robi. Coś na zasadzie słynnego już powiedzenia: Czy się stoi czy się leży swoje zawsze się należy. Taki delikwent może obiecać nam dosłownie wszystko co chcemy usłyszeć aby oddać na niego głos. Jak to mówią cel uświęca środki i możemy być niemalże pewni, że obietnic raczej nie spełni, a przynajmniej w znakomitej większości, a już tym bardziej jak będą mniej konkretne. Do nich na pewno należą takie ogólniki jak np. rozwój miasta, stawianie na dobro rodziny, inwestowanie w przyszłość itp. Inną prawidłowością praktycznie stu
procentową, jest to, że wszyscy startujący o atrakcyjny urzędniczy fotel chcą dokładnie tego samego. A co to jest? Jest to oczywiście nasze dobro i to praktycznie pod każdym względem. Z jakiej partii by nie był i jakich nurtów światopoglądowych by nie prezentował to taki kandydat w istocie sprawia wrażenie kalki swoich rywalów jakby na to nie spojrzeć. Reasumując każdy z nich głosi, że chce niewątpliwie powszechnego szczęścia dla nas samych i Ojczyzny. Mocno również łączy często konkurentów deklaracja chęci  bycia przedstawicielem wszystkich wyborców. Jeszcze za jedną dosyć czytelną regułą można uznać to, że przez całą kadencję delikwenta nie mamy możliwości realnie rozliczyć z tego co robi. Jakkolwiek nie bylibyśmy niezadowoleni z jego poczynań nie jesteśmy w stanie go praktycznie odwołać aż do następnych wyborów, mimo że w teorii mogłoby by być do tego narzędzia prawne. Jak na to wszystko zaradzić jest mi trudno odpowiedzieć, ale mogę mieć nadzieję, że świadomość społeczna systematycznie rośnie w swerze mechanizmów rządzących demokracją i uda się wypracować takie zasady, które w znacznym stopniu wyeliminują te jak widać niekorzystne zjawiska z naszego życia polityczno-społecznego. Może następny obraz jak los pozwoli namaluję właśnie, o tym jak mamy sprawną i dojrzałą demokrację, w której polityk sięgający po władzę kilka razy się zastanowi zanim coś obieca wiedząc jak poważne czekają go konsekwencje gdy złamie dane słowo.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Popularne posty